wtorek, 4 września 2012

3.



tak, będę cyklicznie serwować przegląd jadłospisu hehe

kotlety: kasza gryczana, zeszklona cebulka, uduszona marchew z pietruszką (starte), siemię lniane odrobina mąki razowej, resztka zmielonej cukini z wczoraj i przyprawy.

buraczki: Buraki się gotuje umyte. Gdy są miękkie, obieramy. Potem trzemy na tarce.
I teraz można w słoiki ładować i wekować albo robić to, co tam widać na zdjęciu, czyli: szklimy na łyżce oleju drobno pokrojoną cebulę (mi się nie chciało drobno, co widać :D), jak się zeszkli, wrzucamy na wierzch obiadową porcję buraczków, solimy do smaku i całość chwilę dusimy.
Prościzna, ale upierdliwe, bo brudzą przy tarciu i obieraniu. No ale pyszne są.
Jak ktoś lubi może sobie dodać kwasku cytrynowego albo dosłodzić, ale dla mnie one są wystarczająco słodkie same w sobie.

wrzesień w koszyku przyniósł



sobota, 1 września 2012

twórczość radosna 1. sierpień 2012


Jak każdy artysta, Tola ćwiczy. To na przykład jest dłoń trzymająca cukierka. Poniżej zaś dwie ręce - podobno moja i Pita (Twoja ma paznokcie, mamo). Przez chwilę sądziłam, że te kreski to jakieś pozostałości po jaskiniowych przodkach - pasowałoby do tych dinozaurów co paznokcie malują - ale nie. To są pieprzyki. Znaczy strasznie jesteśmy z Pitem popieprzeni.
Mnie to generalnie zachwyca i bawi, ale wydaje mi się rzadko spotykane u dziecka, któremu sporo brakuje do skończenia pięciu lat. Studium ułożenia ręki... było jeszcze trochę tych rąk, ale się pogubiły.



A tu wróżka odpoczywająca na liściu. I znów, proszę zwrócić uwagę na pozę. To nie postać, co stoi prosto, żeby ją było łatwo narysować. To ćwiczenie z ułożenia ciała. Wróżka ma ręce zaplecione pod głową, pozę swobodną, skrzyżowane nogi. Tak, chwalę się i trochę Młodej zazdroszczę, bo sama zawsze chciałam umieć rysować.



                                                  To podobno Fiona, nim jeszcze zmieniła się w ogrzycę.