środa, 13 czerwca 2012

Warszawa. Okolice Rynku Starego i Nowego Miasta. część 5.







4 komentarze:

  1. Witam Panią Pani Elżbieto -uwielbiam czytać Pani blog od zawsze. Tyle w nim rodzinnego ciepełka że mozna było sie ogrzać -no właśnie BYŁO. Szkoda ,ze blog zamoenił sie w bibliotekę, a zdjęcia zwierzaków i dzieci w spacerownik po Warszawie-ale to Pani blog wiem dlatego nie komentuję -wierze ,że może kiedyś pojawi się więcej osobistych wpisów (ma pani rację Polacy uwielbiają podglądać). Trzymam kciuki za Pani odchudzanie-ja cholera nie mam tak silnej woli-NIESTETY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na komentarz odpowiedziałam notką - sądząc, że pewnie nie jest pan/pani odosobniony/a w tych odczuciach.
      co do odchudzania, to utknęłam i póki co spektakularnych efektów brak, niestety.
      pozdrawiam

      Usuń
  2. A ja, au contraire, zakochana jestem w Warszawie Twoim okiem. Blog jest po to, żeby było z nim wygodnie. Żeby nie zastanawiać się, czy można o czymś napisać. Czytam z ciekawością i te bardziej osobiste, ale mam sama poczucie, że to podglądanie zza firanki. A nie umiem napisać nic mądrego, więc pożytek z tego dla autora żaden.

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest takie miejsce na Starówce, które po prostu kocham

    OdpowiedzUsuń