Ładnie macie w tej Warszawie. Ja byłam w stolicy tylko raz i niewiele zdołałam zobaczyć. Więc wszelkie zdjęcia są przeze mnie pożądane :) A tak z ciekawości, to Euro się bardzo odbija na życiu codziennym?
Jeszcze z innej beczki, bardzo podoba mi sie Twoja notka o starzeniu się. Lubię Twoje podejście do życia. I strasznie mi smutno, że w moim otoczeniu jest tak niewiele osób potrafiących zadać sobie retoryczne pytanie "I co z tego?, a znacznie więcej tych z szafką pełną drogich kremów. Zgodnie z niektórymi moimi znajomymi, jak się wcześnie nie zacznie zapobiegać starzeniu, zmarszczkom etc. to potem już się nic nie da zrobić. No cóż. Będę stara, brzydka i ze zmarszczkami od śmiechu :).
Jako że przez ostatnie lata funkcjonowałam w trybie praca-do , nakazałam sobie wreszcie poznać to miasto, a przy okazji pstrykam. Tylko czekam, żeby się lotto ogarnęło i dało mi wygrać kasę na lepszy aparat :) Drogie kremy niech sobie będą, ja wolę książki, ale co kto lubi. Wszystko ok, póki człowiek właściwie ocenia rzeczywistość i nie ma zbyt wielu złudzeń :) Co do Euro to jestem zdziwiona, bo sądziłam, ze czerwiec będzie miesiącem spędzonym pod blokiem, by uniknąć tłumu, tymczasem w Łazienkach luźniej niż w marcu, a w tesco, gdzie zawsze są długaśne kolejki ostatnio po południu byłam pierwsza przy kasie, więc super. Wszyscy na stadionach i przed tv (i te zbiorowe okrzyki ze wszystkich okien gdy pada bramka ;)) Ale poruszanie się po mieście ulicami w tygodniu to już lekki dramat. Tyle że ten dramat był również przez Euro (może na nieco mniejszą skalę), bo stolica się buduje.
No tak, najważniejszy jest umiar. We wszystkim. Ale pamiętam, jak na pierwszym roku studiów moje koleżanki z pokoju smarowały się kremami przeciwzmarszczkowymi twierdząc, że już są pomarszczone (lat miałyśmy po 19) i koniecznie muszą procesowi starzenia zapobiec. Już wtedy nie chciały dopuścić do siebie myśli, że mogą się zestarzeć, pomarszczyć i posiwieć.
O, to ja myślałam, że będzie gorzej podczas Euro. Dzikie tłumy wszędzie, kolejki w sklepach i tłok. Zbiorowe okrzyki są świetne. Podczas meczu drużyny polskiej z grecką, na podwórku było totalnie pusto, ani jednego dziecka (normalnie bardzo dużo dzieci bawi się w okolicy), cisza jak makiem zasiał. I nagle bach! okrzyki radości ze wszystkich mieszkań wokół. A tak generalnie, to i tak się cieszę, że w Krakowie nie ma żadnych euro-meczy ;)
Ładnie macie w tej Warszawie. Ja byłam w stolicy tylko raz i niewiele zdołałam zobaczyć. Więc wszelkie zdjęcia są przeze mnie pożądane :)
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości, to Euro się bardzo odbija na życiu codziennym?
Jeszcze z innej beczki, bardzo podoba mi sie Twoja notka o starzeniu się. Lubię Twoje podejście do życia. I strasznie mi smutno, że w moim otoczeniu jest tak niewiele osób potrafiących zadać sobie retoryczne pytanie "I co z tego?, a znacznie więcej tych z szafką pełną drogich kremów. Zgodnie z niektórymi moimi znajomymi, jak się wcześnie nie zacznie zapobiegać starzeniu, zmarszczkom etc. to potem już się nic nie da zrobić. No cóż. Będę stara, brzydka i ze zmarszczkami od śmiechu :).
Pozdrowienia serdeczne!
Jako że przez ostatnie lata funkcjonowałam w trybie praca-do , nakazałam sobie wreszcie poznać to miasto, a przy okazji pstrykam. Tylko czekam, żeby się lotto ogarnęło i dało mi wygrać kasę na lepszy aparat :)
UsuńDrogie kremy niech sobie będą, ja wolę książki, ale co kto lubi. Wszystko ok, póki człowiek właściwie ocenia rzeczywistość i nie ma zbyt wielu złudzeń :)
Co do Euro to jestem zdziwiona, bo sądziłam, ze czerwiec będzie miesiącem spędzonym pod blokiem, by uniknąć tłumu, tymczasem w Łazienkach luźniej niż w marcu, a w tesco, gdzie zawsze są długaśne kolejki ostatnio po południu byłam pierwsza przy kasie, więc super. Wszyscy na stadionach i przed tv (i te zbiorowe okrzyki ze wszystkich okien gdy pada bramka ;)) Ale poruszanie się po mieście ulicami w tygodniu to już lekki dramat. Tyle że ten dramat był również przez Euro (może na nieco mniejszą skalę), bo stolica się buduje.
Życzę Ci tego aparatu z całego serca!
UsuńNo tak, najważniejszy jest umiar. We wszystkim. Ale pamiętam, jak na pierwszym roku studiów moje koleżanki z pokoju smarowały się kremami przeciwzmarszczkowymi twierdząc, że już są pomarszczone (lat miałyśmy po 19) i koniecznie muszą procesowi starzenia zapobiec. Już wtedy nie chciały dopuścić do siebie myśli, że mogą się zestarzeć, pomarszczyć i posiwieć.
O, to ja myślałam, że będzie gorzej podczas Euro. Dzikie tłumy wszędzie, kolejki w sklepach i tłok. Zbiorowe okrzyki są świetne. Podczas meczu drużyny polskiej z grecką, na podwórku było totalnie pusto, ani jednego dziecka (normalnie bardzo dużo dzieci bawi się w okolicy), cisza jak makiem zasiał. I nagle bach! okrzyki radości ze wszystkich mieszkań wokół.
A tak generalnie, to i tak się cieszę, że w Krakowie nie ma żadnych euro-meczy ;)
Udanego dnia!