Cześć, a długo tego gazu nie będzie? Bo chwilę to da się wytrzymać... Mnie taki brak nie grozi, mieszkam na wsi i mamy własną wieeelką butlę gazową (taką do ogrzewania domu, gotowania i ciepłej wody). Za to nader często wyłączają nam prąd (a mam piekarnik elektryczny), a latem także wodę, i to już nie da się wytrzymać!!! Swoimi zdjęciami stolicy zainspirowałaś mnie do wybrania sie na wycieczkę po moim rodzinnym mieście, Poznaniu. W zasadzie nigdy nie patrzyłam na nie okiem turysty, aż ostatnio doszłam do wniosku, że skoro zwiedzamy różne Florencje, Rzymy i Paryże, to może czas poznać swoje rodzinne miasto? Kupiłam przewodnik i wybraliśmy się we wtorek na pierwszy turystyczny spacer po rodzinnym Poznaniu. A dokładniej - po najstarszej jego części, gdzie narodziło się państwo polskie - naprawdę, duma mnie rozpiera!!! Idąc za ciosem w czwartek wybieramy się do Gniezna i Kruszwicy - skoro poszukujemy najstarszych źródeł polskości, to idźmy na całość! Oczywiście podczas wycieczki po Poznaniu zrobiliśmy trochę zdjęć, a dalszy ciąg spacerów po stolicy Wielkopolski - przed nami. W naszym psychiatryku karmią wspaniale, dziś na zakończenie długiego spaceru postanowiliśmy zjeść lekki obiad i deser w poznańskim "KWADRAT vegan bistro & cafe". Mąż zamówił pełnoziarnisty naleśnik z wędzonym tofu, papryką i pomidorami z ziołami włoskimi, a ja - w oczekiwaniu na deser - zjadłam pyszną zupę krem z kalafiora. Na deser były wegańskie lody Giuseppe, o których pewnie słyszałaś. Poezja smaku! Pozdrawiam gorąco (w zastępstwie tego gazu, choć na tym obiadu nie ugotujesz) i trzymajcie się, zawsze ostatecznie można iść na frytki i piwo - smacznego!
to zdjęcie przy sowach to chyba z przyszłości, może córeczka będzie tak wyglądała jako dorosła kobieta? tak mi się wydaje :) u mnie karmią tak, żeby nie dopuścić do pochemicznej grzybicy - pszenica odpada :/ .. kasza jaglana, a potem długo, długo nic, potem kasza gryczana, quinoa, amarantus, orkisz, ryż, jęczmień, żyto.. ale wszystkie warzywa, soczewice, jajka... kapustka młoda z marchewką, koperkiem i świeżym oregano - pycha:))
nienawidzę jak mi odłączają prąd/gaz czy cokolwiek na czym mam gotować. Bo przecież i chłodnik trzeba najpierw uwarzyć by potem schłodzić. Współczuję więc! Tydzień męczarni albo wegańskie sałatki, ot co!
Ciasto bananowe, mniam , ale narobiłaś mi smaku- chyba też upiekę w sobotę, albo muffinki rabarbarowe, bo na jakimś blogu znalazłam fajny przepis. A małej miłość do zwierzaków, znaczy głównie ptaków...i jednorożców jest naprawdę urocza. Trzymajcie się rodzinko Zakurzonej i niech brak prądu niedługim będzie ;-) ola
Cześć, a długo tego gazu nie będzie? Bo chwilę to da się wytrzymać... Mnie taki brak nie grozi, mieszkam na wsi i mamy własną wieeelką butlę gazową (taką do ogrzewania domu, gotowania i ciepłej wody). Za to nader często wyłączają nam prąd (a mam piekarnik elektryczny), a latem także wodę, i to już nie da się wytrzymać!!!
OdpowiedzUsuńSwoimi zdjęciami stolicy zainspirowałaś mnie do wybrania sie na wycieczkę po moim rodzinnym mieście, Poznaniu. W zasadzie nigdy nie patrzyłam na nie okiem turysty, aż ostatnio doszłam do wniosku, że skoro zwiedzamy różne Florencje, Rzymy i Paryże, to może czas poznać swoje rodzinne miasto? Kupiłam przewodnik i wybraliśmy się we wtorek na pierwszy turystyczny spacer po rodzinnym Poznaniu. A dokładniej - po najstarszej jego części, gdzie narodziło się państwo polskie - naprawdę, duma mnie rozpiera!!! Idąc za ciosem w czwartek wybieramy się do Gniezna i Kruszwicy - skoro poszukujemy najstarszych źródeł polskości, to idźmy na całość! Oczywiście podczas wycieczki po Poznaniu zrobiliśmy trochę zdjęć, a dalszy ciąg spacerów po stolicy Wielkopolski - przed nami.
W naszym psychiatryku karmią wspaniale, dziś na zakończenie długiego spaceru postanowiliśmy zjeść lekki obiad i deser w poznańskim "KWADRAT vegan bistro & cafe". Mąż zamówił pełnoziarnisty naleśnik z wędzonym tofu, papryką i pomidorami z ziołami włoskimi, a ja - w oczekiwaniu na deser - zjadłam pyszną zupę krem z kalafiora. Na deser były wegańskie lody Giuseppe, o których pewnie słyszałaś. Poezja smaku!
Pozdrawiam gorąco (w zastępstwie tego gazu, choć na tym obiadu nie ugotujesz) i trzymajcie się, zawsze ostatecznie można iść na frytki i piwo - smacznego!
o nie, ja poproszę o zimne pozdrowienia, bo żyjemy tylko dzięki podwójnym roletom i wentylatorowi ;)
UsuńZatem - w zgodzie z Twoim życzeniem - pozdrawiam zimno, a nawet arktycznie:)
UsuńI jak wytrzymujesz bez gazu? Da się?
Czaderska papuga :D
OdpowiedzUsuńpapuga wygrała z jednorożcem, wyobrażasz sobie? ;)
UsuńTeż bym wolała papugę, ale ja już dawno temu wyszłam z fazy "kocham wszystko, co różowe" ;)
UsuńWięc wielką moc ma ta papuga, tak.
to zdjęcie przy sowach to chyba z przyszłości, może córeczka będzie tak wyglądała jako dorosła kobieta? tak mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńu mnie karmią tak, żeby nie dopuścić do pochemicznej grzybicy - pszenica odpada :/ .. kasza jaglana, a potem długo, długo nic, potem kasza gryczana, quinoa, amarantus, orkisz, ryż, jęczmień, żyto.. ale wszystkie warzywa, soczewice, jajka... kapustka młoda z marchewką, koperkiem i świeżym oregano - pycha:))
czemu z przyszłości? po prostu niewyraźne bo w mroku i ruchu :)
Usuńooo młodą kapustkę bym zjadła. jakby ktoś mi zrobił hehe
A czemu wam ten gaz wyłączają?
OdpowiedzUsuńrozkopali dokoła i konserwują, więc się z dobry tydzień w warunkach gotowania biwakowego pobawimy.
UsuńMy dziś ciepły wody nie mieli, ale chwała Panu - o 18.00 właczyli.
Usuńnienawidzę jak mi odłączają prąd/gaz czy cokolwiek na czym mam gotować. Bo przecież i chłodnik trzeba najpierw uwarzyć by potem schłodzić. Współczuję więc! Tydzień męczarni albo wegańskie sałatki, ot co!
OdpowiedzUsuńCiasto bananowe, mniam , ale narobiłaś mi smaku- chyba też upiekę w sobotę, albo muffinki rabarbarowe, bo na jakimś blogu znalazłam fajny przepis. A małej miłość do zwierzaków, znaczy głównie ptaków...i jednorożców jest naprawdę urocza. Trzymajcie się rodzinko Zakurzonej i niech brak prądu niedługim będzie ;-)
OdpowiedzUsuńola
Znaczy gazu, czy czego tam innego. Bozzz, niech Wam jeszcze wody nie zabiorą ;-)
Usuńznowu ja