Uwielbiam ten dom. Zapach każdego pomieszczenia. Chłód latem, stare ściany i zimną podłogę w sieni, podwójne okna, przez które niejedno widziałam. Ogród otoczony bzami i kuchnię mojej Babci.
Tak rzadko tam jestem i za każdym razem ogarnia mnie wzruszenie i zalewa fala wspomnień.
Tak, myślę że mogłabym tam mieszkać.
Tyle, że nie mogę.
piękny, taki z duszą.
OdpowiedzUsuńale klimat. Też teraz mam ochotę tam pojechać. Uwielbiam stare biblioteczki. Wieś bardzo kusi o tej porze roku- pachnący bez, kompot z owoców z ogrodu..mmmmm
OdpowiedzUsuńJa mam przeprowadzkę za sobą- z dużego miasta do małego (jeszcze nie wioska, ale cicha spokojna prowincja). O tej porze roku jestem zachwycona.Przyroda, cisza, spokój...kwiaty, owoce, światło, spacery itd. Ale zimy tutaj są ciężkie; długie ciemne dni dla mnie są jednak dużo łatwiejsze do zniesienia w mieście.
dobrze, że możesz zatrzymać go na fotografiach:)
OdpowiedzUsuńOj, chyba się wzruszyłam, bo na szafce przy łóżku zobaczyłam "moją" lampkę nocną, taką z wczesnej podstawówki.
OdpowiedzUsuńCiężko się przy niej czytało.:-)
ech, piękny, szkoda, że nie możesz tam zamieszkać.
OdpowiedzUsuńa takie wiejskie biblioteczki zawsze niesamowicie mnie wzruszają. te historie rodziny.
Słuchaj, czy Tola lubi chodzić w sukienkach?... mam masę rzeczy, z których Gabrysia wyrosła, a niektóre takie fajowe, że aż szkoda, że nie ma komu dać :)) (i teraz się zajebiście boję, czy nie poczujesz się jakoś urażona cy cuś. :))
OdpowiedzUsuńnie czuję się urażona, no co Ty! Tyle że moje dziecię ma trochę fajnych spódniczek po kuzynce i nowych i od roku żadnej nie chciała założyć :D
Usuń